Udostępnij ten artykuł
Izrael wzywa Wszechwładnego Boga. Woła o pomoc jak naród, który wzywa swojego króla, by ten przybył i obronił go przed wrogiem, który staje u granic państwa. Prawdziwym królem Izraela był sam Bóg Jahwe, którego imienia nie wolno było wymawiać.
Naród wybrany zwracał się więc do Niego: Adonai – Panie. Było, to wezwanie pełne szacunku i zaufania, w to że Pan przybędzie, aby go wyzwolić od wroga.
Tyś w krzaku gorejącym
Mojżesz i Prawo dane na Syjonie przypominają historię o wyjściu narodu wybranego z Egiptu. Tam Izrael, choć powiększa się liczebnie, to jednak umiera. Umiera, bo jest w niewoli i musi ciężko pracować. Wydaje się, że Pan ich opuścił. Zaczyna narzekać i jęczeć. Bóg słyszy ich lament i wołanie. Postanawia spełnić ich najgłębsze pragnienie. Pod przewodem Mojżesza wyprowadza swój lud z niewoli egipskiej.
Przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem
Pismo wielokrotnie używa obrazu ramienia Pańskiego lub prawicy Pańskiej. Adonai, który prowadzi swój lud. Na kartach Starego Testamentu znajdujemy wiele opisów, o tym, jak Pan swym potężnym ramieniem odpędzał obce ludy i wygrywał bitwy. Są to obrazy ukazujące moc Boga oraz Jego miłość do Izraela. To ze względu na tę właśnie miłość dokonywał On tak wielkich dzieł. Adonai sam szedł przed Izraelem i oczyszczał jego drogę do Ziemi Obiecanej, chociaż sam lud wybrany nie zawsze Mu ufał. Ochraniał swój lud w drodze przez pustynię, bo jest wierny i nigdy nie odwołuje obietnicy danej niegdyś przodkom. Obietnicą była nowa ziemia, która będzie dana Izraelowi mimo jego niewierności, zwątpienia i zdrady.
Co Izrael i jego historia ma wspólnego ze mną?
Ile razy w moich trudnościach i niedostatkach wołam do Boga? Ile razy oskarżałem Boga o milczenie? Ile razy mój grzech i słabość sprawiały, że chciałem uciec? Ile razy chciałem się ukryć przed Bożym obliczem i uciec tam, gdzie będę mógł zapomnieć o złu, które wyrządziłem? Ile razy chciałem, by Bóg załatwiał za mnie sprawy, za które sam jestem odpowiedzialny? Ile razy odwracałem się od Niego? Ile razy poddawałem się w wierze i wątpiłem, że Bóg jest naprawdę moim wybawicielem?
Również i w naszym życiu przechodzimy niekiedy przez pustynię. A pustynia to miejsce, w którym wydaje się że nie ma Boga. Pustynia to miejsce, w którym jesteśmy zdani na samych siebie. Pustynią mogą więc być wszystkie te okresy w naszym życiu, w których czyniliśmy zło, wyrządziliśmy komuś krzywdę. Wstydzimy się ich i chcielibyśmy o nich zapomnieć, gdyż przypominają nam o naszej słabości. Jesteśmy przekonani, że Boga wtedy z nami nie było, a już z pewnością nie było Jego „potężnego ramienia”, które by nas mogło wyzwolić.
Adonai wyciągał do nas swe potężne ramię również i wtedy. On przecież posłał Swojego Syna, aby „ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a uciśnionych odsyłał wolnymi” (Łk 4, 18). „On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści” (Iz 53, 4). Chrystus na krzyżu wyciąga ręce aby przygarnąć każdego. To ramię, które Jezus pozwolił przybić do krzyża pokonało grzech i śmierć. To ramię odwraca nasz wzrok od naszych słabości i ukazuje nam jak bardzo zostaliśmy umiłowani przez Boga. Ukazuje nam prawdę o nas samych, to znaczy że jesteśmy Synami Bożymi, których nic nie jest w stanie odłączyć od miłości Boga.
Tym potężnym ramieniem jest Miłosierdzie Boże, które pochyliło się ku naszej słabości, aby nas wybawić z największego utrapienia. „To objawienie miłości i miłosierdzia ma w dziejach człowieka jedną postać i jedno imię. Nazywa się: Jezus Chrystus”1. On działa w naszej historii każdego dnia. Daje nadzieję, podnosi z upadku, karmi swym ciałem i przypomina, że Bóg, nawet na pustyni, gdzie wydawać się może, że go nie ma, nie zostawia nas samych, lecz toruję nam drogę do siebie.
add op
O Adonai, et dux domus Israel,
qui Moysi in igne flammæ rubi apparuisti,
et ei in Sina legem dedisti:
veni ad redimendum nos in brachio extenso.O Adonai, Wodzu Izraela,
Tyś w krzaku gorejącym objawił się Mojżeszowi
i na Synaju dałeś mu Prawo;
przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem.
Rozważanie ukazało się w piśmie braci dominikanów „Teofil”.