Udostępnij ten artykuł
Obrazowe przedstawienie Wielkiej Nocy, istniejące w kościele wschodnim, jest całkiem odmienne niż to ze znanych nam obrazów świata zachodniego. Nie pokazuje, tak jak uczynił to po mistrzowsku i z mocą choćby Grünewald, Pana rozbijającego grób, zwycięsko stojącego nad światem w blasku Bożego światła. Ponieważ samo Pismo św. nie opisuje faktu zmartwychwstania, dlatego też wierzący ze Wschodu nie ośmielali się go malować.
Ikona przedstawia raczej tę tajemniczą wewnętrzną stronę wielkanocnego wydarzenia, o której napomknięto w kilku słowach Pisma, a które wypowiadamy w wyznaniu wiary, mówiąc „zstąpił do piekieł”. Jest to właściwe ikonie potwierdzenie zwycięstwa Jezusa. Ikona pokazuje Go, łamiącego rygle tego królestwa, wyrywającego podwoje z zawiasów. Ukazuje Go jako „tego Mocniejszego, który otwarł właśnie dwór mocarza i wtargnął tam; jako Zwycięzcę rozbijającego pozornie niezwyciężalną śmierć, tak że przestaje być ona domem, z którego nie ma już wyjścia. Drzwi tego domu stoją otworem. Chrystus spowity w światło swej miłości stoi w jego drzwiach, przemawia do na wpół jeszcze śpiącego Adama i bierze go za ręce, aby wyprowadzić go na zewnątrz. Liturgia Wielkiej Soboty obraca się wokół tego wydarzenia1.
W jednej ze starożytnych homilii wielkanocnych, która również i obecnie czytana jest w naszej liturgii, a którą przypisuje się Epifaniuszowi, słyszymy słowa, jakie mógłby Adamowi powiedzieć Jezus: „Jestem twoim Bogiem, a stałem się twoim Synem. Jestem w tobie, a ty jesteś we Mnie. Jesteśmy jedną nierozdzielną osobą”2. To oczywiste, że w osobie Adama nie doszukiwano się jakiejś istoty z zamierzchłych czasów; ten Adam, którego wzywa zwycięski Chrystus, to my – „Ja jestem w tobie, a ty jesteś we Mnie”. Odkąd przyjął On ludzką naturę, istnieje w ludzkim ciele, a my jesteśmy w Nim – w Synu – obecni. Epifaniusz dodaje słowa z Listu do Efezjan i uzupełnia je. Powiedziano tam: „Zbudź się, o śpiący, i. Powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus! Nie stworzyłem cię przecież, abyś ciągle przebywał w więzieniu. Nie ukształtowałem cię dla więzienia”3.
W zdaniu tym zamknięte jest całe chrześcijańskie orędzie wielkanocne. I znów jasne jest, że to więzienie, otworzone przez Chrystusa, nie znajduje się gdzieś tam, w nieznanej głębinie ziemi. To więzienie może być wszędzie – w więzieniach tego świata, lecz również pośród luksusu i pozornej wolności. Jeden z teologów starożytnego Kościoła napisał kiedyś takie zdanie: „Chrystus zstąpił do piekieł wówczas, gdy rozmawiał z Kajfaszem”4. Co za wstrząsające słowa! Iluż Kajfaszy jest jednak na świecie? W ilu z nas samych siedzi taki Kajfasz? W rzeczywistości więzienie, które nas samych ogranicza, może być wszędzie. Na czym jednak polega ta niewola, to wyobcowanie, które nie pozwala człowiekowi być wolnym i przeciw któremu on po tysiąckroć się broni? Co czyni człowieka więźniem, więźniem, który nie może już być sobą?
[…]
W dawnych czasach prawdziwą potwornością więzień było to, że pozbawiały człowieka światła dziennego, wtrącając go w ciemność. Idąc dalej, prawdziwa izolacja, brak wolności, niewola, polega na braku prawdy w człowieku Jeśli nie zna on prawdy, jeśli nie wie, kim jest on sam, po co istnieje i co jest istotą tego świata, to szuka drogi po omacku, staje się więźniem, a nie wyzwoloną istotą. Pierwszym i podstawowym ze wszystkich ludzkich praw jest prawo do Boga, powiedział Ojciec św. w Irlandii. Bez tego zasadniczego prawa, które jest zarazem prawem do prawdy, niewystarczające są inne prawa człowieka. Bez tego podstawowego prawa do prawdy Boga, człowiek zdegradowany zostaje wyłącznie do roli istoty zaspokajającej swoje potrzeby.
Głęboka ciemność i wyobcowanie w naszych czasach polega jednak na tym, że posiadamy wprawdzie liczne możliwości działania, nie rozpoznajemy już jednak ich celu owego „po co?”, a stając wobec samej tylko wiedzy, nie jesteśmy zdolni wierzyć prawdzie i widzieć ją, i nie wiemy już wcale, czym jest całość. Nasza filozofia jest filozofią Piłata: „cóż to jest prawda?”. Zdanie to jest pytaniem tylko z pozoru, bo naprawdę stwierdza się w nim: prawda nie istnieje, tylko głupcy i słabeusze wierzą w jej poznanie i spierają się z tego powodu. Jeśli jednak tak właśnie jest, jeśli człowiek nie posiada prawdy, a tylko możliwości działania wtedy staje się wyobcowany, a współudział jest tylko pustą zabawą w ciemności, mamiącą i zadającą głębokie rany. Nie przypadkiem rozlega się krzyk przeciw takiej pustej wolności, nie przypadkiem, ponieważ człowiek pozbawiony prawdy ulega poniżeniu.
„Nie stworzyłem cię dla więzienia. Powstań, a zajaśnieje ci Chrystus!”. Starożytny Kościół używał tego „dialogu” Chrystusa z Adamem jako hymnu chrzcielnego, jako wołania Kościoła do katechumenów. Wyrażał przez to, że Wielkanoc to zwycięstwo Jezusa Chrystusa, którym zburzył On mury izolacji i wyprowadził nas na zewnątrz, uobecnia się wciąż na nowo w sakramencie chrztu. W tym sakramencie Jezus bierze nas za rękę; w nim mówi nam o prawdzie i pokazuje nam drogę wolności. Tam, gdzie jest chrzest, tam – tu i teraz – uobecnia się istota Wielkanocy. Corocznie wielkanocne święto staje się zaproszeniem, abyśmy powrócili do naszego chrztu i uchwycili wyciągniętą ku nam dłoń Prawdy, pozwalając jej prowadzić się ku światłu. Odnowienie chrztu, a tym samym prawdziwe świętowanie Wielkanocy, które jest wyswobodzeniem, polega na tym, że na nowo przyjmujemy prawdę wiary, wchodzimy w jej światło i jako wierzący pokonujemy ciemność, w której nie ma prawdy, a przez to odnajdujemy prawdziwą istotę naszej wolności. „Powstań, a zajaśnieje ci Chrystus!”. Właściwa, zbawcza posługa Kościoła polega na tym, że daje on światu prawdę. Zostaniemy uwolnieni, kiedy przyjmiemy prawdę i uznamy ją za nasz styl życia. […]
„Nie stworzyłem cię dla więzienia”. W tę godzinę Wielkiej Nocy chcemy prosić Pana, aby wstąpił w więzienia tego świata; we wszystkie więzienia, skrywane w propagandzie głoszącej nieistnienie prawdy, w sztuce dezinformacji, która trzyma nas wszystkich w ciemności i jest więzieniem nas wszystkich. Chcemy Go prosić, aby zstąpił w duchowe więzienie tych czasów, w naszą pozbawioną prawdy ciemność, aby ukazał się jako Zwycięzca, który wyłamuje wrota i mówi również do nas: „Ja, twój Bóg, stałem się twoim Synem. Wyjdź! Nie stworzyłem cię, abyś ciągle pozostawał w więzieniu. Nie stworzyłem cię dla więzienia”. Jean Paul Sartre pokazał w swojej sztuce „Za zamkniętymi drzwiami” człowieka jako istotę uwięzioną, bez nadziei na wyjście. Swój smutny obraz człowieka streścił autor słowami „piekło – to inni”. A ponieważ tak jest, ponieważ człowiek jest dla człowieka piekłem, dlatego piekło jest wszędzie, dlatego nie ma wyjścia, a drzwi są zamknięte.
Chrystus mówi jednak do nas: „Ja, twój Bóg, stałem się twoim Synem. Wyjdź!”. I dokładnie odwraca hierarchię wartości: niebo – to inni. Chrystus wzywa nas, aby odnaleźć w Nim niebo, Jego w innych, i w ten sposób stawać się dla siebie niebem. Wzywa nas, abyśmy pozwolili rozbłysnąć niebu na tej ziemi i tu je tworzyli. Jezus podaje nam dłoń w swoim wielkanocnym orędziu, w tajemnicy sakramentów, ażeby teraz dokonała się Wielkanoc, ażeby w tym świecie istniało światło nieba i żeby drzwi pozostawały otwarte. Uchwyćmy Jego dłoń! Amen.
Tekst publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa „Jedność”.
1 Porównaj wnikliwe wywody P. Evdokimova: „L’art de l’icóne. Theologie de la beaute”, Desclee 1970, s. 265-275
2 PG 43,440-464; porównaj Evdokimov, op.cit., s. 270. W pisemnym przekazie Homilie Clavis Patrum Graecorum II, 1974, nr 3768; por. także J. Quasten „Patrolowy” III, Utrecht 1960, s. 395.
3 Ef 5,14; Ps.-Ephiphanius, we wskazanym miejscu.
4 Na to słowo syryjskiego monofizyty wskazuje A. Grillemeier w: Theol. Phil. 55, 1980, 589; on sam zaczerpnął tę wzmiankę z A. de Halleux: Philoxene de Mabbog, Louvain 1963.