Udostępnij ten artykuł
Jeśli prawdą jest, że rodząc – maleńkie przecież i niepozorne – dziecko mamy współudział w stwarzaniu świata, w nieprzerwanie rozgrywającym się tego stwarzania continuum, to o ileż więcej świata odchodzi, obumiera wraz ze śmiercią każdego ukształtowanego człowieka….
Śmierć wkracza w kosmiczną plątaninę więzi i relacji ludzkich, w archipelag słów, myśli i czynów zmieniających historię – tę prywatną, intymną, ale bywa że i tę wielką: miasta, kraju, świata. Wraz ze zmarłym znika żyjącym z oczu niepowtarzalna twarz, ucicha głos, odchodzi bliska sylwetka… Znika obecność.
Tak jest zawsze, gdy umiera człowiek. Każdy. I dlatego śmierć jest tak bardzo dojmująca dla tych, którzy pozostają przy życiu.
Wczoraj, gdy szłam z rodziną w Marszu Pamięci Ofiar Katynia, dopadł mnie cały ten kosmos zaświatów, całe to niewyobrażalne bogactwo, jakie odchodzi z ziemi, gdy wkracza śmierć. Jednak słuchając wezwania zmarłych do apelu – tak mocnego, stwórczego w swojej wymowie – dało się odczuć, że jednak jest taki wymiar człowieka, który może przetrwać pokolenia, nawet ponad tych pokoleń pamięcią, samą siłą dobra i prawdy, a poprzez nie – piękna. Ile zdołamy zanurzyć swego jestestwa w historii ludzkości, tyle go przetrwa dla ludzkości. Nie dla samego w sobie splendoru, nie dla antycznej urody wieczności bytu, ale dla powszechnego dobra i pożytku, które zawsze – zawsze – przekłada się na dobro pojedynczych, nawet najmniejszych ludzi.
Piszę o tym, bo mój smutek i dziwna pustka narastające od sobotniej katastrofy to nie ból wdowy, osieroconego dziecka czy przyjaciela. Jestem smutną Polką, zaniepokojonym obywatelem. Odszedł prezydent, którego wybrałam i który dawał mi poczucie bezpieczeństwa, odeszli politycy, którzy byli gwarantem obecności w polityce i codzienności wartości mnie również bliskich. Odeszły osobistości będące same w sobie polskim skarbem. Odeszli moi stronnicy, moja awangarda. W tej chwili mam poczucie, jakbym straciła głos, a przynajmniej mocno zachrypła.
Nowy Prezydent?, nowy Rzecznik Praw Obywatelskich?, losy takich ustaw jak ta o IPNie, o in vitro, o rodzinie… Banał? Proza? Niestosowne w tej chwili pytania? Doszłam do wniosku, że jak najbardziej stosowne. Bo pytam o sprawy, dla których ci zmarli poświęcali cały swój czas, prywatność, całe swoje życie. Pytam o to, co stanie się po ich śmierci z tym, o co oni niezłomnie – bywało, że przeciw większości, wykpiwani, oczerniani – walczyli na co dzień.
I z tej troski płynie moja prośba – w modlitwie i zadumie pamiętajmy nie tylko o duszach zmarłych, ale o Polsce i tych, którzy pozostali.