Udostępnij ten artykuł
Sięgnąłem do poezji, pierwszego tomu Tadeusza Różewicza. „Poezje zebrane”, choć kończące się dawno temu, na latach sześćdziesiątych. Może to nie aż tak dawno?
Wydanie z 1971 roku, Ossolineum. Czytałem, przeglądałem i co znajduję? Kartkę pocztową. Nie wysłana przez nikogo, znalazła się w książce kartka pocztowa. Wyjątkowa: z mozaiką z Rawenny. Wnętrze absydy. Cristo tra due angeli e i SS. Vitale ed Eclesio. Chrystus podaje świętemu Witalisowi wieniec męczeństwa. Wyraziste twarze, kolory. Ani śladu czerwieni. Scena wyjęta z wieczności.
Nie wiem, skąd się tu wzięła ta Rawenna. Ktoś ją dał, ofiarował, zostawił? W sumie bez znaczenia. Mało to kartek rozsianych po książkach? Ale Rawenna u Różewicza. Jak wpisany w przypadek zamysł. Co ma jedno do drugiego, książka do tej kartki? Święty Witalis do Różewicza? Poezja gorzkiego upadku cywilizacji do tego snu o niebie, który utrwalono w kolistości absydy?
Rawennę dziś widziałem
we śnie
w okrągłym niebie
białe baranki
na zielonej łące
Jacy to grzesznicy tworzyli tak rozmodlone postaci, tak pnącą się ku Bogu formę. Twórcy bazyliki. Bliscy. I oni, i my żyjący tuż przed końcem czasów, wobec majestatu Boga. Wobec Chrystusa przybywającego powtórnie, by sądzić żywych i umarłych. Na zgliszczach dotychczasowego świata, w srogim boju i w tak drogo okupionej ciszy. Jaki nieszczęsny los zagnał nas w tę dolinę łez, gdzie nieustannie mamy wielbić Wszechmocnego?
Wierzmy nadal! Wierzmy w imię tego, czego jesteśmy dziedzicami. Bo Europa nigdy nie była chrześcijańska. Nie wyrzekła się barbarzyństwa. Europa jeszcze nigdy nie była chrześcijańska, ale byli w niej chrześcijanie. Wierzmy choćby w ich imię. Choćby nawet wielu z nich nie wierzyło, my wierzmy. Z Rawenną, z utraconą w młodości wiarą Różewicza − wierzmy. Pomimo oświeconego rozsądku, pomimo małej i zabobonnej wiary. Wierzmy.
Rawenna jest nam wspólna. Łączy nas Rawenna. Nigdy tam nie byłem, ale na wszystkich niebach ziemi jest jedno słońce. Jest jedna Rawenna. Jedna Rawenna odbita w tym samym słońcu.
Światło płynęło
przeze mnie
złociste
lacrima Christi
To nasze miejsce spotkania, nasze niebo i ziemia. Oczekiwanie na niebieską Jerozolimę. Bo Europa od początku była chrześcijańska. Wyniesiona nad ludy chrztem i pokutą. Europa zawsze była chrześcijańska, ale brakowało w niej chrześcijan. Narody się buntowały, zamyślały próżne rzeczy. „Ich bożki to srebro i złoto, robota rąk ludzkich”. Chrześcijańskie korzenie! O, roślino, na której zaszczepiono płonne latorośle. Zdziczałe pnącza, których Bóg nie ściął do samej starożytności.
Gdzie nasza nowożytność i współżytność? Co nam po wszelkich żytnościach zamieniających naszą krainę w mumię? Gdzie kultura, w której Bóg przejrzał się przed wiekami?
Ta kartka z Rawenny. Jak dzieje Europy. Opatrzność ją nadała. Jaki to cud, że w tym rozpadającym się, rosnącym bez przerwy wszechświecie mogłem ją znaleźć w tomie poezji Różewicza.
I nawet jeśli jej mesjanizm, śmieszna hermeneutyka znalezienia pocztówki wśród wierszy, jest tylko mitem wyciągniętym z wyobraźni − to i tak mówię prawdę. Św. Witalis i Chrystus. Aniołowie. Czas jest bliski. To objawienie, orędzie, „Nawracajmy się!” wypowiedziane w języku trzeciorzędnych sytuacji. Jak grom z nieba, świętopawłowy, płomienny ton. Tadeusz Różewicz, „Dzieła zebrane”. Ossolineum. Os justi meditabitur sapientiam. Nawracajmy się! Znalezienie kartki z mozaiką z Rawenny w tomie poezji Różewicza! Nawracajmy się!
Po końcu świata
po śmierci
znalazłem się w środku życia
stwarzałem siebie
budowałem życie
ludzi zwierzęta krajobrazy
[…]
człowiek mówił do wody
mówił do księżyca
do kwiatów deszczu
mówił do ziemi
do ptaków
do nieba
milczało niebo
milczała ziemia
Błogosławieni jesteście przez Pana,
co stworzył niebo i ziemię.
Niebo jest niebem Pana,
synom zaś ludzkim dał ziemię.
To nie umarli chwalą Pana,
nikt z tych, którzy zstępują do Szeolu,
lecz my błogosławimy Pana
odtąd i aż na wieki.