Udostępnij ten artykuł
Od czego by tu zacząć… Bo skończyliśmy na pełnym radości odsłuchaniu jednej z “tradycyjnych” pieśni maryjnych. Sama w sobie jest już przecudnym wykwitem sacropolo, zaś w zaprezentowanej z internetu interpretacji przekroczyła granice kiczu, by stać się dziełem sztuki, czysty wokalno-aranżacyjny Andy Warhol.
Trudno co prawda nazwać obcowanie z tym dziełem za zmuszające do kontemplacji, ale co się pośmialiśmy, to nasze. Przepony z pewnością były nam wdzięczne.
W ramach rozśpiewki był spacer z hymnem na ustach wokół auli a potem między stolikami i znowu wokół auli i nawet nam to [po]szło. “Te Deum”, po przekonaniu Wybitnego Muzykologa, że jest w stanie zakantorzyć bez wsparcia Znanego Organisty, udało się połowicznie. Wersety śpiewane przez kantora wyszły, wersety pozostałe pozostały – do przećwiczenia. Pomimo uporczywych starań, nie byliśmy w stanie zabrzmieć głośno i z mocą. Zwyciężyła hipoteza, że brak siły wynikał z przesilenia. Wiosennego, oczywista.
Uwzględniliśmy w naszych tłumaczeniach także dzisiejsze niskie ciśnienie (uprasza się o zaniechanie spoglądania na barometr – ciśnienie było niskie i tej wersji się trzymamy!).
Prześpiewaliśmy drugi nokturn, na pierwszym psalmie pobawiliśmy się w liczenie do pięciu, ale dla utrudnienia od końca. Straszne te sylaby, umykają w takim tempie, że ledwo je człowiek zauważy, a już zaśpiewana i nawet nie było jak zaśpiewać jej niżej. Okropność. Potem pobawiliśmy się nieco na responsoriach, odsuwając na chwilę koncepcję śpiewania płynnie na rzecz śpiewania rytmicznie, co by usłyszeć każdy kwadracik i dać mu szansę zabrzmieć czysto. Lub przynajmniej czyściej. Ciekawe doświadczenie, takie skandowanie chorału. Rap to jeszcze nie jest, ale efekty uderzające świeżością.
Mało nas było, liczymy, że za tydzień powielimy sukces frekwencyjny z zeszłej środy. I może do nas dołączycie? W ramach akcji “Adoptuj śpiewniczka”? Bo one tak tam samotnie na tym stole leżą i wypatrują takimi wielkimi, czarnymi literkami tytułu (jakby je jeszcze zafoliować, to byłyby lśniące). Z tęsknotą wypatrują…