Udostępnij ten artykuł
Jak szanowni Czytelnicy pamiętają, przekazałem do KKBiDS opisane w poprzednim poście zastrzeżenia:
Zapytanie przekazane do KKBiDS jej Przewodniczący, ksiądz biskup Adam Bałabuch skierował do konsultora, który udzielił odpowiedzi, do której zgłosiłem zastrzeżenia. W dniu dzisiejszym otrzymałem taką oto odpowiedz, którą publikuję, jako że to odpowiedz udzielona na drodze oficjalnego zapytania skierowanego do urzedu.
================================================
Szczęść Boże!
Podtrzymuję całkowicie moje wcześniejsze wyjaśnienia i uzasadnienia dotyczące sprawy łączenia palców wielkiego i wskazującego. Nie zgadzam się również z Pańskimi zastrzeżeniami, które mają charakter osobistych interpretacji i nie zawsze pozostają w zgodzie z teologicznymi podstawami odnowionej przez Sobór Watykański Drugi liturgii Kościoła. Nie wdając się w detale i nie chodząc po obrzeżach zagadnienia, pozwolę sobie na odpowiedzieć w miarę krótką, skupiając uwagę na tym, co jest istotą sprawy.
Msza św. sprawowana według zwyczajnej formy rytu, czyli według Mszału rzymskiego promulgowanego przez Pawła VI nie przewiduje takiego gestu. Po pierwsze, nie piszą o nim rubryki mszalne, które w niektórych miejscach są bardzo szczegółowe (Por. I Modlitwa eucharystyczna, słowa ustanowienia: „podnosi oczy”). Po drugie, nie wspomina o nim także Nowe ogólne wprowadzenie do Mszału Rzymskiego. Gdyby rzeczywiście był tak bardzo ważny i niezbędny, to redaktorzy nowej Księgi ołtarza na pewno by go zachowali. Prezbiter więc sprawujący Eucharystię wg tej formy rytu nie jest zobowiązany do łączenia palców po konsekracji. Jeśli zachowuje ten gest, to czyni coś niewłaściwego, co nie jest zgodne z aktualnymi normami liturgicznymi. Posłuszeństwo przepisom liturgicznym, które są wyrazem woli Chrystusa i Kościoła jest tu ważniejsze od prywatnej pobożności i osobistej interpretacji. Nie sprawujemy przecież świętych obrzędów według własnego „widzimisię”, ale tak, jak nakazuje nam w swoim liturgicznym „dzisiaj” Kościół. Święta Liturgia, którą celebrujemy – jak nam często przypomina Benedykt XVI – nie jest własnością człowieka, lecz Pana Boga. Ponadto, zgodnie z tradycją Kościoła, i zwyczajami panującymi w różnych obrządkach i rodzinach liturgicznych, nie należy łączyć poszczególnych elementów z formy nadzwyczajnej rytu z formą zwyczajną i odwrotnie. Te dwie formy rytu rzymskiego należy sprawować w taki sposób, aby zachować ich całkowitą integralność, zgodnie z rubrykami oraz tekstami biblijnymi i euchologijnymi. Np. byłoby czymś całkowicie niewłaściwym, sprawować Mszę w nadzwyczajnym rycie korzystając przy tym z aktualnego, posoborowego układu perykop biblijnych. Przynajmniej na tę chwilę nie ma jeszcze żadnych wyraźnych ustaleń i decyzji w tym zakresie.
Na pewno gest złączonych palców jako obowiązujący należy zachować podczas sprawowania formy nadzwyczajnej rytu Mszy św. To nie podlega żadnej dyskusji.
Podtrzymuję także końcowy akapit mojego wyjaśnienia. Otóż Wprowadzenie do Mszału w numerze 42 Gesty i postawy ciała mówi wyraźnie, że zachowanie przez wszystkich uczestników jednolitych postaw ciała jest znakiem jedności członków chrześcijańskiej wspólnoty zgromadzonych na sprawowanie świętej liturgii. Także prezbiterzy koncelebrujący zobowiązani są do zachowania wspólnych postaw i gestów przysługujących im z racji przyjętych święceń. Przekonuje nas o tym wnikliwa lektura II paragrafu z IV rozdz. Wprowadzenia do Mszału o mszy koncelebrowanej: np. nr 224: Na słowa „Również nam, Twoim grzesznym sługom” wszyscy koncelebransi uderzają się w piersi. Konkludując więc, należy wyraźnie podkreślić, że wykonywanie tych samych gestów przez osoby świeckie uczestniczące w liturgii oraz prezbiterów koncelebrujących jest znakiem jedności zgromadzenie liturgicznego.
Z wyrazami szacunku i szczerą modlitwą.
Ks. prof. dr hab. Krzysztof Konecki, konsultor Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Episkopatu Polski.
=====================================================
Na otrzymaną wiadomość udzieliłem ze swojej strony odpowiedzi o treści jak niżej. Myślę, że na tym dyskusji z racji całkowitej różnicy w podejściu i interpretacji będzie koniec.
=====================================================
Laudetur Iesus Christus !
Szanowny Księże Profesorze !
Dziękuję za rychłą i wyczerpującą odpowiedz. Choć nie chcę wdawać się w zaistniałej sytuacji w dalszą dyskusję, to jednak parę słów tytułem odpowiedzi poniżej.
Osobiście nie lubię, jak ktoś w dyskusji powołuje się na "ducha soboru", i inne takie, w tym neofrazeologizmy jak "teologiczne podstawy odnowionej liturgii". Teologiczne podstawy liturgii od wieków są niezmienne. Bo są dogmatyczne. I tyle. Inaczej nie bylibyśmy już katolikami. Druga sprawa – Sobór Watykański II przekazał nam Konstytucję o Świętej Liturgii. I to jest w tej materii właściwie główna spuścizna teologiczna w zakresie liturgicznym. Reforma zaś nie jest dziełem soboru, ale jest tworem posoborowym, choć rzeczywiście, na polecenie soboru przeprowadzonym. Sobór rozpoczął się i zakończył Mszą wg. Mszału Piusa V. Dwa lata po soborze przeprowadzono eksperyment w postaci Missa Normativa, którą wtedy uznano za zagrażającą katolickiej teologii i zarzucono – rytu mszy wtedy nie modyfikowano. Do tematu wrócono w 1969 i stworzono mszał przejściowy, który wydano w 1970 roku (I wydanie). Obecna msza to właściwie Mszał z 1975 (II wydanie) z modyfikacjami kolejno z 2002(III wydanie) i 2008(III wydanie poprawione) roku
.
Uważam, że w dyskusji argumentami są teksty magisterium i dokumenty Kościoła. Współczesna teologia jest tak szeroka, że nierzadko co teolog, to wizja. Jednak wizje poszczególnych teologów – nawet świątobliwych – nie są z urzędu nauką Kościoła. Unikam osobiście więc takich argumentów. Trzeba rozróżnić naukowe "poszukiwania" od magisterium, z którym się nie dyskutuje.
Przechodząc do rzeczy: pozwolę sobie jedynie zauważyć, że wchodząc w polemikę z Księdza argumentacją, dokładnie zaś ze stwierdzeniem Księdza, że WOMR swoją treścią znosi zapisy poprzednich instrukcji (bo przemilcza pewne szczegółowe elementy) powołałem się bezpośrednio w przypisach na Kodeks Prawa Kanonicznego. Nie jest więc to moja osobista interpretacja. Gdyby nią była – to również Księdza interpretację należałoby uznać za prywatną, bo używamy obaj argumentów prawnych i obiektywnych. Zapisy KPK są jasne i mówią wprost jak jest.
Dyskusja, jaką toczymy ma i tak czysto akademicki charakter, gdyż prawo interpretowania przepisów posiada ich wydawca i tylko on. Więc Komisja KEP może opinię wyrazić, choć nie jest ona wiążąca w rozumieniu prawa – jakakolwiek by nie była. (KPK Kan. 16 § 1. W sposób autentyczny ustawy interpretuje prawodawca oraz ten, komu on zlecił władzę autentycznego interpretowania. )
Mam wrażenie, że w Księdza interpretacji rubryki mówią o tym, co być musi, i jednocześnie zabraniają czegokolwiek ponad to. Ja uważam (zgodnie z wieloletnią praktyką Kościoła), że mówią o minimum, które może być w pewnym zakresie rozbudowane, jeśli jest to "obok prawa" i ma tradycyjne podłoże.
Ot – przykład w temacie – OWMR jest tak ogólne, że nie precyzuje co to znaczy "rozłożone ręce". Rozłożone to rozłożone. Ani nie wiadomo jak szeroko, ani jak wysoko i co w tym czasie robią dłonie. Więc czy palce dłoni mają być złączone, czy każdy palec ma nie dotykać innego? Czy dłoń ma być otwarta, czy może na kształt pięści? A jeśli otwarta to w która stronę – do ludzi, do góry, do siebie itd. Proszę zobaczyć jaka nieprecyzyjność rubryki. Zdaję sobie sprawę, że sprowadzam to ad absurdum, niemniej jednak nie można inaczej tego określić, jak sięgając do poprzednich przepisów, które były bardziej precyzyjne. I przede wszystkim do tradycji Kościoła. Bo obok prawa pisanego jest prawo zwyczajowe, które jeśli tylko nie jest sprzeczne wprost z prawem pisanym, zgodnie ze wszelkimi dokumentami ma prawo bytu. I na tej kanwie złączenie palców u ręki absolutnie nie przeczy ich "rozłożeniu", szczególnie że rubryka nie mówi, jak mają być ułożone dłonie. A nie ma żadnego powodu by twierdzić, że jak nie mówi, to ma być tak a tak. Podobnie jest z ministrantem trzymającym patenę komunijną – jakoś OWMR nie wspomina o nikim takim.
Jeszcze jedna sprawa – dwie formy – nadzwyczajna i zwyczajna – to dwie formy jednego rytu, a nie dwa różne ryty. Więc inaczej mają się do siebie niż dwa różne ryty – w których wzajemne zapożyczenia mogą prowadzić do błędów. Proszę pamiętać, że Mszał Pawła VI wyrósł na gruncie Mszału Piusa V. I bardzo wiele tamtejszych elementów naturalnie powinno przechodzić do nowego Missale Romanum. Mówi o tym wprost cały obszerny wstęp OWMR, który nakazuje wręcz odbieranie Mszału Pawła VI przez pryzmat tego wcześniejszego (tymczasem od lat mam wrażenie, że w wielu przypadkach postępuje się tak, jakby w ogóle ryt mszy powstał w 1970 r, a przed tym nie było nic…) OWMR podaje w nr 6: (…).Ta zgodność słów pozwala stwierdzić, jakim sposobem oba Mszały Rzymskie, chociaż dzielą je cztery wieki, zawierają jedną i tę samą tradycję. Jeśli zaś rozważymy wewnętrzne elementy tej tradycji, zrozumiemy, jak wspaniale drugi mszał udoskonala pierwszy.
Kończąc bardzo dziękuję raz jeszcze za odpowiedz. Również obiecuję pamięć w modlitwie.
========================================================
Jeden z kolegów polecił mi jako podsumowanie: www.youtube.com/watch
Nic dodać, nić ująć.
Uprzejmie proszę o powściągliwość w komentowaniu. Bo domyślam się, że wielu będzie miało "gromką chęć" wylać to i owo. Więc proszę tym razem o trzymanie poziomu. Bardzo proszę.
Wszystkie pogrubienia – by Łukasz Wolański