Udostępnij ten artykuł
Czasami mam wrażenie, że każdy sobie rzepkę skrobie. Teologiczną rzepkę. Chciałbym spojrzeć na problem od strony liturgii. Jak pięknie określił to Vaticanum II jest ona źródłem i szczytem życia Kościoła. Jeśli zatem tak jest, to wszystko inne powinno być z tą liturgią powiązane i z niej wypływać. Również powinno mieć to wyraz w interdyscyplinarności studiów teologicznych.
Niestety trzeba ze smutkiem stwierdzić, że często tak nie jest. Dogmatyka żyje własnym życiem, historia Kościoła własnym, a Katolicka Nauka Społeczna to już w ogóle idzie w swoim kierunku. Podobnie inne dziedziny. Skutkuje to wręcz momentami żenującymi stwierdzeniami specjalistów danej dziedziny na temat innej. Chyba bardzo jaskrawo widać to na przykładzie wypowiadania się właśnie o liturgii. Nawet w kontekście Nowej Ewangelizacji o liturgii mówi się jedynie jako o wisience na torcie.
Abstrahując od form Rytu Rzymskiego nie jest miło słyszeć „Kościół wraz z Soborem poszedł z duchem czasu. Po co teraz odprawiać Msze po łacinie? Odwalać Pańszczyznę?”. Pomijam, że ów mędrzec taki wykazuje się kompletnie nieznajomością dokumentów – Vaticanum II nigdy nie zniósł w liturgii łaciny, a jedynie zrobił więcej miejsca dla języków narodowych. Ów specjalista w swojej dziedzinie, który formułuje takie tezy, sam pokazuje, iż liturgia jest dla niego dziedziną kompletnie nieznaną i niezrozumiałą. O ile jeszcze dwadzieścia lat temu takie hasła nikogo nie dziwiły, o tyle dzisiaj są już bardziej weryfikowane, a w niektórych kręgach są komentowane jedynie dyskretnymi uśmiechami słuchaczy.
Oderwano liturgię od teologii tworząc z niej jedynie ceremonię zamkniętą w ramy utylitaryzmu. Zapomniano, że teologia jest najbardziej obecna i namacalna w liturgii. Wszystkie prawdy wiary są w niej obecne. Problemem jest pozamykanie różnych dyscyplin teologicznych w różnych szufladkach. Otwieram jedną – wyskakuje dogmatyka. Otwieram drugą – pojawia się biblistyka itd. Miejscem spotkania wszystkich dyscyplin jest przestrzeń sacrum, czyli liturgia.
Z własnego doświadczenia wiem, że liturgia bardzo pomaga w studium teologicznym. Potrzebna jest tylko świadomość, że poprzez celebracje mamy możliwość obcowania z Panem. Tym Samym w liturgii co w Piśmie Świętym, historii Kościoła, nauczaniu społecznym papieży, dogmatach, dziełach miłości i wielu innych aspektach życia Mistycznego Ciała Chrystusa.