Opowieści wyborowe
O wyborach (na kanwie dzisiejszych czytań)
O wyborach (na kanwie dzisiejszych czytań)
Dawno, dawno temu było dwóch bliźniaków. Jeden – dzielny myśliwy, drugi – cóż, o drugim niewiele dało się powiedzieć. A raczej: niewiele dobrego. Wraz z matką oszukał wszystkich: ojca i brata. Soczewica i błogosławieństwo. Znamy dobrze tę opowieść. I mówi się, że Bóg wybrał oszusta.
Inna historia: trzeba namaścić nowego króla. Bóg posyła proroka z tą misją. Ba! Ale po czym poznać kandydata? Przed prorokiem staje siedmiu braci – chłopy na schwał, ale głos mu podpowiada, że to żaden z nich. Wybrany został najmłodszy brat, zresztą rudzielec. Imię tego wybrańca to najczęstsze imię w Biblii.
Dosadne podsumowanie Boskich wyborów: z gnoju podnosi nędzarza, by go posadzić wśród książąt. Bezdomny zostaje podniesiony z parkowej ławki i posadzony na ławie ministrów. I nie chodzi tu o karierę Nikodema Dyzmy, ale o pokazanie, jak zaskakujące bywają wybory Boga.
To są wybory bez zasług, ale dla zasługi; podnoszące nieraz bardzo wysoko, ale też pełne wysokich wymagań. Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili.
Święty Macieju, módl się za nami!