Udostępnij ten artykuł
Dzięki temu, że lubię cyfry i od czasu do czasu śledzę kościelne dokumenty, zwróciłem uwagę na pismo nr 201/D/2017. Łatwo zapamiętać 201De201Siedem. Cóż to za pismo? Jest jednym z zarządzeń metropolity warszawskiego Kazimierza kard. Nycza.
Ze względu na wielki szacunek, jakim darzę księdza arcybiskupa (udzielał mi święceń diakonatu, a bardzo sobie ceniłem bycie diakonem), nie będę nadto pastwił się nad wspomnianym zarządzeniem. Trudno jednak całkowicie pominąć nagromadzenie tylu kiksów w tak krótkim piśmie.
Pojawia się w nim taki np. kwiatek jak „posoborowa instrukcja”. Ciekawszy jest jednak logiczny wygibas, który z możliwości rozszerzenia robi powód do zawężenia: „zestaw śpiewów może być przez miejscowego ordynariusza rozszerzony, […] polecam by […] jako śpiewy liturgiczne były stosowane jedynie te, które wymienione są w wykazach”. Zupełnym kuriozum są jednak załączniki rozpowszechniane wraz z zarządzeniem, a w szczególności pierwszy z nich.
Najkrócej mówiąc, grzech główny załączników polega na tym, że z umieszczonych w nich wykazów nie można wywnioskować, o jakie śpiewy chodzi. Nie podano bowiem ani autorów tekstu, ani autorów opracowań muzycznych czy choćby twórców melodii, jeśli są znani. Załącznik drugi wspomina o czterdziestym którymś wydaniu śpiewnika ks. Siedleckiego ale poza śpiewami zaczerpniętymi z tego zbioru, przy pozostałych nie podano żadnych adnotacji bibliograficznych. W zasadzie, jeśli ktoś się przejmie zarządzeniem, i tak pozbawiony jest jakichkolwiek informacji, które pozwoliłyby mu jednoznacznie zidentyfikować śpiewy, o których mowa.
Z pewnością bez trudu można namierzyć nieliczne ze śpiewów i faktycznie nie trzeba tracić czasu na uzupełnianie informacji o nich. Każdy zaangażowany muzyk kościelny poradzi sobie z łatwością w odnalezieniu pieśni: Janie Pawle bądź wśród nas, Na skrzyżowaniu, Ursynowska Pani… Ale są też takie, które trudniej znaleźć lub przeciwnie, można znaleźć ich zbyt wiele: Hymn Maryjny, Credo – Wierzę, Zmartwychwstał Pan… Niestety w spisie znalazły się śpiewy, które można odszukać łatwo, a dla liturgii byłoby lepiej, gdyby się ich znaleźć nie dało: Ojcze chwała Tobie, Serce wielkie nam daj, Duchu ogniu, Ty wyzwoliłeś nas Panie… Cóż, ordynariusz ma prawo dobrać dowolny zestaw śpiewów, a w nim umieścić nawet takie, które budzą kontrowersje. Na szczęście, pozostawiono wiernym wytrych w postaci tytułów, o których nawet ja wiem, że istnieje conajmniej kilka pieśni, które się nimi posługują: Błogosławieni miłosierni, Boże mój, Chwała Tobie, Panie…
Warszawiacy z duszpasterstwa u dominikanów mogą obawiać się, że teraz już nic nie wolno im śpiewać. Podpowiem Wam, co zrobić. Weźcie śpiewnik Niepojęta Trójco i flamastrem zmieńcie w nim tytuły na te ze spisu. Kolejność może być dowolna a zbieżność z tekstem jest pomijalna. Śledząc pieczołowitość, z jaką przygotowano zarządzenie, szereg przeprowadzonych w tej sprawie konsultacji i obfitość katechezy poprzedzającej wprowadzenie nowego przepisu, jestem pewien, że nikt nie zauważy podmianki. A gdyby zostały Wam jakieś wolne tytuły, skomponujcie kilka nowych pieśni. Na pierwszy ogień polecam Przez lądy i morza.
Zupełnie serio jednak, chciałbym wyrazić nadzieję, że zarządzenie powstało w dobrej woli lecz zbyt pospiesznie. Jestem też pewien, a przynajmniej mam nadzieję, że ks. arcybiskup warszawski nie został wystarczająco wprowadzony w temat, gdy pismo podsunięto Mu do podpisania. Pamiętam, jak rok rocznie ks. biskup przychodził do Bazyliki Trójcy Świętej w Krakowie i chwalił chór i organistę za śpiew. W rozmowach kuluarowych wspominał o kompozycjach, które szczególnie zwróciły Jego uwagę. Niestety, mimo iż w conajmniej kilkunastu kościołach archidiecezji warszawskiej wykonuje się właśnie te same śpiewy, nie znalazły się one w załącznikach do 201/D/2017.
[tweet 833716858314452992]
[tweet 833724917396959234 hide_media=’true’]
[tweet 833977044295905281 hide_media=’true’]