Udostępnij ten artykuł
Trzeci wpis rzymski i kolejny wątek, którego nie mogło zabraknąć i tym razem. Wybraliśmy się przedwczoraj w gronie czterech współbraci na Stadio Olimpico na mecz ligi włoskiej Roma-Torino.
Sześć lat temu zrobiłem osobny wpis o kibicowaniu Romie: https://www.liturgia.pl/Forza-Roma-czyli-o-pasji-rzymskiego-kibicowania.
Na koniec napisałem, że następnym razem może będzie lepiej (wtedy przegraliśmy z Napoli 0:2), no i było lepiej. Bezdyskusyjne 4:1, a mocno się obawiałem, że po efektownym czwartkowym wyjazdowym zwycięstwie z Villareal w Lidze Europejskiej (4:0) będzie spadek koncentracji. Na szczęście znakomity trener Romy Luciano Spaletti był świadomy tego ryzyka jeszcze lepiej niż ja, tak że nic z tego. Grande e bella Roma szybko pokazała kto tu rządzi i zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone, choć Torino niczego nie można zarzucić, ambitnie grali do końca. Cztery efektowne gole: najpierw Dzeko, najlepszy obecnie napastnik Romy (10 min.), potem Salah (17), Paredes niesamowitym strzałem po ziemi z 25 metrów (65) i Nainggolan z podania “nieśmiertelnego” Francesco Tottiego (w doliczonym czasie). Niestety nie udało się Wojciechowi Szczęsnemu zachować tym razem czystego konta, ale przy golu dla Torino (nowo wprowadzony Lopez w 84 min.) nie ponosił winy, to raczej przysnęli obrońcy. Dzięki niedzielnemu zwycięstwu Roma zachowuje drugie miejsce w tabeli za Juventusem. Niestety tym razem było, z konieczności, mniej kibiców niż poprzednimi razami, bo z powodu wyśrubowanych wymogów bezpieczeństwa zostawia się teraz na trybunach całe sektory puste.
Tu na youtube jest parominutowy skrót tego meczu: https://www.youtube.com/watch?v=OxvHrbiyT8g.
We wpisie 6 lat temu napisałem też o swoistym rytuale kibicowania i tym razem też było na to miejsce. Tuż przed meczem robiący wrażenie hymn Antonello Vendittiego “Roma, Roma, Roma”, a na koniec, ponieważ było zwycięstwo, “Grazie Roma”, również Vendittiego.
Tutaj hymn Romy w autorskim wykonaniu studyjnym:
a tu w wersji stadionowej:
Na trybunach, przynajmniej tam gdzie byliśmy, niemało całych rodzin z dziećmi. Jak wychodziliśmy, tuż obok nas do wyjścia szło dwoje staruszków (na oko oboje ponad 80-letni), nieco dalej młoda dziewczyna pchała wózek inwalidzki, na którym siedziała starsza pani owinięta żółto-czerwonym szalikiem. Obrazki mogące obalić stereotyp “kibola”.
I jeszcze mały akcent “ekumeniczny”. Pisałem 6 lat temu o moich rzymskich przyjaciołach Enrico i Emmanueli, kibicujących Lazio. W sobotę się widzieliśmy i wspomniałem im, że wybieram się na niedzielny mecz Romy. Na pożegnanie życzyłem im dobrej niedzieli (“Buona domenica”), a Emmanuela odpowiedziała “Buona partita” (“Dobrego meczu”). To był prawdziwy ekumenizm, Emmanuela nawet gorliwiej jest za Lazio niż jej mąż.
Mam nadzieję, że jeśli kiedyś jeszcze będzie mi dane być w Rzymie i wybrać się na Romę, będzie tak samo udanie jak tym razem. Forza Roma!