Święty
Uśmiecha się do mnie z okładki. Jeden z najbardziej niezwykłych ludzi, jakich zdarzyło mi się spotkać w życiu. Ks. Wojciech Danielski, drugi moderator krajowy Ruchu Światło-Życie, bezpośredni następca założyciela Ruchu ks. Franciszka Blachnickiego.
Uśmiecha się do mnie z okładki. Jeden z najbardziej niezwykłych ludzi, jakich zdarzyło mi się spotkać w życiu. Ks. Wojciech Danielski, drugi moderator krajowy Ruchu Światło-Życie, bezpośredni następca założyciela Ruchu ks. Franciszka Blachnickiego.
Nie znałem go dobrze. Kilka zaledwie razy bezpośrednio z nim rozmawiałem. Więcej razy uczestniczyłem w liturgiach przezeń sprawowanych. Msze, które trwały ponad półtorej godziny – ale nie było się tego świadomym, takim misterium stawała się Eucharystia. I jego homilie – pełne niezwykłej głębi, zanurzone w Słowie Bożym, ale odwołujące się do kultury, literatury, języka. Wygłaszane przepięknie, z niezwykłą dykcją, dbałością o piękno języka.
Pomysł numeru „Wieczernika” poświęconego ks. Wojciechowi Danielskiemu zrodził się u osób, które go nie znały i nie pamiętały. Nie byłem przekonany do tego pomysłu – dla mnie był niezwykłym człowiekiem, ale czy przemówi do kogoś dzisiaj? Nie żyje przecież od 27 lat. Potem, na kolejnych etapach prac redakcyjnych, w miarę jak pojawiały się kolejne teksty, wszyscy stawaliśmy pod urokiem tej postaci.
Kapłan, pracownik Katedry Liturgiki KUL, redaktor Encyklopedii Katolickiej, autor przekładów tekstów liturgicznych, przekładów pieśni liturgicznych i piosenek. Najbardziej znane pieśni przezeń przełożone to: „Chrystus Pan karmi nas”, „Głoś imię Pana”, „O Ty, co mieszkasz sam”, „Pan zmartwychwstał i jest z nami”. Piosenka „Zwiastunom z gór” stała się swoistym hymnem spotkań Ruchu Światło-Życie z Janem Pawłem II.
„Ks. Wojciech Danielski był liturgistą” – fragment pytania z wywiadu. I odpowiedź: „Ks. Wojciech był nie tylko liturgistą, był mistagogiem. Głęboko przeżywał święte misteria i innych w nie wprowadzał”.
„Gdy biednemu człowiekowi muszę dać jakąś księgę pociechy, to mu daję Pierwszy List św. Jana. Człowiekowi, który nie może sobie ze sobą poradzić i ma takie trudności, że mu się żyć odechciewa, daję Drugi List do Koryntian” – to słowa ks. Wojciecha z jego świadectwa.
„Kto pierwszy w imieniu Chrystusa przyjdzie do człowieka, który czynił zło, kto pierwszy przyjdzie do ZOMO-wca, który dał wszystkie swoje siły na służbę zła? Kto pierwszy przyjdzie do człowieka, który połamał porozumienia? Kto pierwszy przyjdzie w imieniu Jezusa i kiedy będzie można do takiego człowieka powiedzieć: bracie?” – to fragment homilii z 1983 roku, środka stanu wojennego.
I fragmenty wspomnień:
„Stanął mi przed oczyma z tym swoim przedziwnym, promieniującym głęboką radością uśmiechem. Można powiedzieć, że ów uśmiech był najlepszym dowodem na istnienie Boga, który jest miłością”
„Wyraźnie pamiętam twarz ks. Moderatora, gdy podczas pewnej liturgii odmawialiśmy Modlitwę Pańską – miałam wówczas wyraźne odczucie, że ten kapłan ma jakąś niezwykłą więź z Bogiem, że naprawdę wie, co i do Kogo mówi. Jak gdyby trwał w innym wymiarze rzeczywistości”.
„Ksiądz okazywał duży szacunek ludziom starszym, także tym spracowanym, żyjącym na wsi. Miał niejako wrodzoną kulturę osobistą. Po prostu ją miał, nie musiał się jej uczyć”.
„Zapamiętałem, że podkreślał terapeutyczną moc modlitwy psalmami, dzięki której chrześcijanin jest wprowadzany w stan duchowej równowagi. Dzieje się tak, gdyż psalmy «podnoszą», kiedy życie nas przytłacza i tracimy nadzieję oraz «ścierają» naszą pychę i próżność, gdy jesteśmy zbyt pewni siebie i ufni we własne osiągnięcia”.
„Przeżywał nieukrywaną radość z każdego nawrócenia drugiego człowieka, podźwignięcia się z upadku. Nie zapomnę jak kiedyś w Częstochowie, po świadectwie jednego z członków AA, powiedział do mnie: «Jakie to niesamowite, kiedy Bóg wydobywa człowieka z takiego upadku!» Ta posługa podawania ręki tonącemu sprawiała mu największą radość, zwłaszcza w sakramencie pokuty, zwanym przez niego świętym słuchaniem”.
„Gdy w sennej wizji zobaczyłem ks. Wojciecha przybliżającego się do mnie przez rozświetlony przedziwną światłością pokój i zdumiony powiedziałem: „«Jak to możliwe, że przychodzisz do mnie, przecież umarłeś…» W odpowiedzi usłyszałem: «Ja żyję o wiele bardziej niż ty»”.
Pozwalam sobie na taką reklamę numeru pisma, które współredaguję. Chciałbym, by ta niezwykła postać była bliska nie tylko oazowiczom i ludziom, którzy ks. Wojciecha kiedyś spotkali. Gdyby kogoś ten numer zainteresował, można go zamówić przez formularz na stronie: http://www.wieczernik.oaza.pl/prenumerata_zamow.php