Zdumiała mnie kiedyś reakcja dwóch zagranicznych seminarzystów, którzy uczestniczyli w Triduum Paschalnym w naszym klasztorze w Krakowie. Po liturgii Wielkiego Piątku przechodziliśmy razem z bazyliki do klasztoru i obsypali mnie zarzutami, że mieszamy ludziom w głowach umieszczając Najświętszy Sakrament w Grobie Pańskim.
Jak odnaleźć w sobie taką wewnętrzną przestrzeń, która pozwoliłaby na zdobycie odpowiedniego dystansu do tego, co dzieje się we mnie i wokół mnie, żeby móc mądrze to postrzegać i mądrze działać? Jak sprawić, żeby nic nie mogło spowodować we mnie zamieszania, które odbiera trzeźwy rozum? Co zrobić, żeby móc się cieszyć, ale tak, żeby ta radość nie skończyła się smutkiem albo rozpaczą? Co wreszcie uczynić, żeby w tym wszystkim nie pozostać nieczułym na to, co mnie otacza, nieczułym na ludzką biedę, na ludzki…
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego…
Stając w obliczu pierwszego i najważniejszego przykazania „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12,30), nietrudno natknąć się na pytanie, czym ta miłość do Boga w ogóle jest, na czym ona polega i jak osiągnąć stan, który opisuje przykazanie.
Bywa tak, że człowiek wzdraga się przed proszeniem, gdyż przywołuje mu to na myśl niegodziwe postawy ludzi, przez które ktoś potrzebujący był poniżany. Bywa też tak, że proszenie o coś utożsamiane jest z oznaką słabości i miernoty. Takie lub podobne widzenie prośby przenoszone na relację z Panem Bogiem sprawia, że powstają przeróżne teorie, dzięki którym można by wyeliminować prośbę z życia duchowego. I tak pojawia się zarzut wobec prośby podnoszony przez walczących o wzniosłość i subtelność…
„Nie ma wątpliwości, że Ojciec niczego nie potrzebuje, tak też ani Syn, ani Duch Święty niczego nie potrzebują. Mówiąc ściśle ten czegoś potrzebuje, komu brakuje czegoś do doskonałości, a tego nie można powiedzieć ani o Ojcu, ani o Synu, ani o Duchu Świętym. Jednak Ojciec nie mógłby być doskonały, gdyby nie miał Syna, ponieważ nawet Ojcem nie byłby bez Syna; i nie byłby doskonałym Bogiem, gdyby nie miał Słowa oraz Tchnienia Życia. […] Wspólne więc jest Ojcu i Synowi,…
Tomasz z Akwinu urodził się około 1225 roku w szlacheckiej rodzinie na zamku w Roccasecca. Gdy miał pięć lat został oddany przez rodziców do klasztoru benedyktynów na Monte Cassino, aby tam pobierać wstępne nauki. Po dziesięciu latach wyjechał do Neapolu na tamtejszy uniwersytet, gdzie zetknął się z dominikanami i pismami Arystotelesa…