Jeszcze raz Forza Roma!!!
Przepraszam, że wchodzę z wątkiem aż tak nieliturgicznym, ale po wczorajszym wieczorze nie umiem się powstrzymać. Grande Bella Roma zagrała wczoraj koncertowy mecz dekady i odprawiła z Ligi Mistrzów faworyzowaną Barcelonę, która wczoraj dla Romy była tylko tłem. A przecież po pierwszym meczu wszystko wydawało się już stracone.
Szczególną wartość mają słowa uznania od przeciwnika. Jak powiedział prezes Barcelony: “Gratulacje dla Romy i dla jej kibiców. Zdominowali nas. Cały czas wierzyli. Jak się wierzy, wytrzymuje się wszystko i wkłada cały wysiłek, to tak właśnie się dzieje. Wygrali bo byli lepsi i pokonali nas w każdym aspekcie, nie ma innych wyjaśnień naszej porażki”.
Bardzo się cieszę, że ten sukces przypadł trenerowi Eusebio Di Francesco, który fantastycznie ustawił i zmotywował zespół. Kiedy zaczynałem kibicować Romie (sezon 1997/1998) Di Francesco grał jako jeden z najlepszych drugoliniowych. Dodatkowo fajnie, że oprócz niezawodnego Dzeko gole wczoraj strzelili akurat De Rossi i Manolas, którzy w ten sposób z nawiązką odrobili to co pechowo psuli kilka dni temu na Camp Nou (strzelając wtedy nie do tej bramki co trzeba).
OK, zdaję sobie sprawę, że Roma może już przez półfinał nie przejdzie, ale dziś mam jeszcze ochotę fetować jej kapitalny awans. Forza Roma!!!
No i nie może zabraknąć z tej okazji hymnu Romy, śpiewanego zawsze przed meczem (nagranie z wczoraj):
I może jeszcze ostatni gol Manolasa przeżywany z trybun:
A tu jeszcze na YT znalazłem bardzo fajny kilkunastominutowy filmik rosyjskiego fana Barcelony, jego obszerny reportaż z meczu, z trybun, z sektora Barcy. Jak ktoś nie był nigdy na stadionie, może poczuć coś z tej atmosfery. Autor filmiku uczciwie do końca kibicuje swojej drużynie, ale też na bieżąco bardzo obiektywnie komentuje co dzieje się na boisku (po rosyjsku, z dodaniem napisów po angielsku) i jest też pod wrażeniem atmosfery tworzonej przez fanów Romy (w 4:20 filmiku daje poznać jak jest pod wrażeniem hymnu Romy):
Tak przy okazji, ciekaw też jestem czy wczoraj na trybunach Stadio Olimpico była Luisa, bibliotekarka z “Anselmianum”, która jest żarliwą romanistką. Odkąd skasowałem “fejsbuka” nie mam z nią kontaktu. Swego czasu bardzo u niej zapunktowałem, jak w bibliotece zobaczyła u mnie świeżo kupiony kalendarz Romy.