Udostępnij ten artykuł
Słyszałem dziś w kościele kazanie o Eucharystii. Kazaniu temu nic nie można by zarzucić pod względem formy, treści; można by je nazwać kazaniem dobrym. A jednak był w nim pewien brak, który często mnie uderza w różnych kazaniach, naukach o Eucharystii. Są one wszystkie jakieś płytkie, powierzchowne.
Mówi się o wielkości tej tajemnicy, o cudzie niepojętym, jaki ona stanowi, o wielkiej miłości Zbawiciela, który tak cudowny środek wymyślił, aby być z nami. To wszystko jest prawda, ale to jest jednak mówienie powierzchowne, nie dotyka istoty tajemnicy eucharystycznej. Bo czyż o to chodzi, że Chrystus jest z nami? Przecież powie ktoś, że Chrystus jako Bóg jest i tak wszędzie obecny, po cóż więc jeszcze Eucharystia? O obecności w Eucharystii wiemy tylko z wiary, a ta sama wiara mówi, że Bóg jest realnie i w pełni wszędzie obecny. Wydaje się, że wielu kaznodziejów podziwia i każe podziwiać Eucharystię, a nie wie właściwie i nie mówi, dlaczego mamy ją podziwiać. Mówi się, że Eucharystia to cudowny dowód Bożej miłości, a nie wyjaśnia się dlaczego tak jest.
A dlaczego tak jest? Bo Eucharystia to Chrystus Zbawiciel, to cały czyn zbawczy Chrystusa dany każdemu z osobna człowiekowi, to dokonanie dzieła zbawienia każdego konkretnego człowieka. Chrystus przyszedł na świat, aby zbawić ludzkość. Uczynił to przez to, że wypełnił wszelką sprawiedliwość stosunku człowieka do Stwórcy – przyjął wzorową, właściwą postawę człowieka wobec Boga, zgładził grzechy wszystkich ludzi. A uczyniwszy to jako Głowa całej ludzkości, w imieniu i w zastępstwie wszystkich ludzi, otworzył szeroko ramiona, aby wszystkich ludzi przygarnąć do siebie, aby wszystkich wszczepić w tę swoją postawę, aby każdego człowieka w nią włączyć i przez to włączyć go na wieki w Boga. Aby zaś to było możliwe, rozmnożył się cudownie, tak jak kiedyś cudownie rozmnożył chleb, aby móc być na wszystkich miejscach i we wszystkich czasach i karmić wszystkich ludzi. Z cudownym chlebem Eucharystii daje Chrystus każdemu swoją sprawiedliwość, swoje zadośćuczynienie, swoje zbawienie, swoją miłość, siebie samego.
Oto jest tajemnica istotna Eucharystii. Z uświadomienia sobie tego płyną ważne wnioski dla pobożności chrześcijańskiej, dla tego, jaka powinna być nasza postawa wobec Eucharystii.
W Eucharystii mamy przyjmować Chrystusa jako Zbawiciela, jako lekarza naszej duszy. Nie jako Boga w niepojętym majestacie, siląc się na wzniosłe akty uwielbienia, mistycznej miłości itp. Ale mamy stawać przed Nim w prostocie i w całej prawdzie, przyznawać się do swej nędzy i ukazywać Mu ją. Mamy stawać przed Nim jak ów trędowaty w Ewangelii ze słowami: Panie, jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić (Łk 5,12).
Przyjmując Eucharystię musimy być świadomi tego, że jesteśmy absolutną niemocą, jeżeli chodzi o oddanie Bogu czci, o zajęcie odpowiedniej wobec Niego postawy. Ale mamy zarazem wierzyć, że Chrystus przychodzi do nas z tym wszystkim, czego my nie potrafimy, aby nam to dać. I mamy z całą naszą nędzą oddać się Jezusowi, wejść w Jego postawę doskonałą, i razem z nią wznieść się przed oblicze Ojca ze słowami: Per ipsum, cum ipso et in ipso, est tibi, Deo Patri Omnipotenti, omnis honor et gloria. I tak musimy wierzyć nieustannie, że w Chrystusie i w Eucharystii jesteśmy naprawdę, realnie i rzeczywiście odkupieni.
Jeżeli tak będziemy przyjmowali Eucharystię – z uznaniem swej nędzy i Jezusowego odkupienia – to powoli będzie się w nas dokonywała przemiana w nowego człowieka. Chrystusowa postawa wobec Boga będzie w nas z Niego zstępowała, będzie się w nas realizowała, aż nasza subiektywna, wewnętrzna postawa będzie postawą Chrystusową. Ale to zacznie się realizować nie prędzej niż zamrze zupełnie duch ludzki pragnący doskonałości i świętości dla siebie.
ks. Franciszek Blachnicki
Spojrzenia w świetle Łaski. Kartki wyrwane z pamiętnika dla dusz na drodze oczyszczenia, cz. I,
Fot. blachnicki.oaza.pl