„Krupówki wiosenne”: przewodnik o tym, jak nie zgubić się w drodze
Siłą Krupówek jest nieustanny gwar. To może irytować. To prawda, nie każdy lubi, kiedy nieustannie szumi mu w uszach. Wiosenne Krupówki to jednak miejsce, które w tym gwarze uczy widzieć błogosławieństwo. Jeszcze żyjesz i mimo, iż Twoje życie nie do końca jest poukładane, zawsze możesz je zmienić. Kiedy zapadnie cisza, szansy może już nie być. Możesz nie żyć.
O. Paweł Krupa w drugiej części „Krupówek warszawskich” towarzyszy nam w trzech ważnych etapach wychodzenia z tarapatów. Gwar wiosennych Krupówek staje się dla niego miejscem wejścia w Wielki Post. Pokazując nam drogę Chrystusa, autor przyprowadza nas do Triduum Paschalnego i pomaga ucieszyć się czasem Wielkiejnocy.
Terapia zaproponowana przez ojca Pawła nie jest łatwa, ponieważ nie gwarantuje zmiany wszystkiego, co się dookoła dzieje. W żaden sposób nie sugeruje, że świat będzie tylko piękniejszy, że Krupówki staną się z dnia nadzień galerią sztuki a gwar zniknie. Tym, co w Krupówkach wiosennych najcenniejsze, to Przewodnik, na którego o. Krupa nieustannie wskazuje.
Jezus Chrystus ciągnący nas za sobą na pustynię, pozwalający nam siedzieć przy stole Ostatniej Wieczerzy, stać pod Jego krzyżem i widzieć skutki Zmartwychwstania, chce teraz stać się naszym Przewodnikiem po Krupówkach. Chce nauczyć nas w naszych szalonych i niedających się do końca poukładać światach – gdzie jednocześnie możemy mieć wszystko i nic – dokonywać wyborów dobrych i prawdziwych.
Warto sięgnąć po „Krupówki wiosenne”, żeby do swoich Krupówek zaprosić Nauczyciela dobrych wyborów, żeby w tym gwarze, w tych kolorach, z tej ilości bodźców wybrać te, które są najważniejsze.
Z pierwszego tomu „Krupówek” dobrze wiemy, że nie będzie to droga nudna. Paweł Krupa pokaże nam zakamarki, o których nie mieliśmy pojęcia, uzmysłowi nam znaczenie spraw i rzeczy na naszej drodze, do których się bardzo przyzwyczailiśmy. Wyjaśni wiele wątpliwości, przed dokonaniem ważnego wyboru. Warto wyruszyć na Krupówki po raz drugi. Ten gwar okazać się może błogosławieństwem!
Piotr Geisler OP/dominikanie.pl