Udostępnij ten artykuł
Właściwie mamy teraz ogólnoświatowe bardzo mocne rekolekcje wielkopostne, które zresztą przeciągną się na długo poza obecny Wielki Post. Słowo które przychodzi w liturgii jest jakby dobrane specjalnie na czas obecnej pandemii. Trudno zresztą żeby było inaczej, skoro Słowo przychodzi zawsze jako światło na konkretny moment historii naszego życia (por. Ps 119,105).
Nie będę w tym oryginalny, ale pandemia bardzo mocno uzmysławia nam naszą kruchość a przez to uderza w naszą pychę i w nasze aroganckie poczucie wszechmocy i samowystarczalności. Natomiast obostrzenia co do udziału w liturgii, a już zwłaszcza zawieszenie publicznych celebracji jak np. we Włoszech, uderzają w nasze religijne poczucie, że sakramentalna obecność Chrystusa jest czymś oczywistym, niejako zagwarantowanym i zawsze dostępnym nieomal na wyciągnięcie ręki. W tym właśnie kontekście, kiedy wczoraj skrutowałem Ewangelię jutrzejszej niedzieli (J 9,1-41), uderzyły mnie szczególnie słowa Jezusa: “Trzeba nam pełnić dzieła tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata” (J 9,4-5) wraz z jednym z tekstów paralelnych: “Jeszcze przez krótki czas jest wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła” (J 12,35).
W tym samym kontekście wstrząsająco aktualne były słowa z I czytania w ostatni wtorek: “Nie ma obecnie (…) ani całopalenia, ani ofiar, ani darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie pierwocin i doznać Twego miłosierdzia. Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie” (Dn 3,38-39). Obecność Boga pośród nas to dar, nie należność i nie oczywistość. Dar, który może nam zostać w każdym momencie odebrany. Tekst paralelny do J 12,35, który napotkałem również podczas wczorajszej skrutacji: “Będziecie Mnie szukać i nie znajdziecie, a tam, gdzie Ja będę, wy pójść nie możecie” (J 7,48).
Dzisiejsza liturgia jest też bardzo klarowna. W Słowie z Ewangelii arogancka pewność siebie faryzeusza i skrucha celnika (Łk 18,9-14), a u Ozeasza odrzucenie pozornego, tylko rytualnego nawrócenia (Oz 6,1-6). Ile dotąd mieliśmy takich udawanych, pozornych Wielkich Postów? Paradoksalnie tegoroczny może się dla nas okazać błogosławiony bardziej niż dotychczasowe.
No i już spoza aktualnych liturgii, ale narzucające się dzisiaj to cudownie urealniające Słowo ze św. Jakuba: “Teraz wy, którzy mówicie: ‘Dziś albo jutro udamy się do tego oto miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski’, wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika. Zamiast tego powinniście mówić: ‘Jeżeli Pan zechce, i będziemy żyli, zrobimy to lub owo’. Teraz zaś chełpicie się w swej wyniosłości. Każda taka chełpliwość jest przewrotna” (Jk 4,13-16). Można wręcz powiedzieć, że pandemia przyszła jako lekarstwo (dramatycznie bolesne) na śmiertelną dla naszego ducha chorobę chełpliwej wyniosłości.